piątek, 17 lutego 2012

Karnawałowe ostatki


    Tłusty czwartek rozpoczyna ostatni tydzień karnawału. Ten okres przed Wielkim Postem nazywany jest również tłustym tygodniem. Określenie to ma długą tradycję, sięgającą czasów złotej wolności szlacheckiej. Współcześnie ostatki to przede wszystkim tak lubiane przez nas zabawy, bale i przyjęcia. Jednak dawniej organizowano głównie uczty, na których nie mogło zabraknąć tłustych i słodkich potraw – tak lubianych przez naszych przodków. Dawne obyczaje związane z Wielkim Postem były o wiele bardziej restrykcyjne niż teraz, trudno więc dziwić się, że wszyscy chcieli nacieszyć się pysznym jadłem i napitkiem. Co ciekawe, zwyczaj ten dotyczył nie tylko chłopów, ale również dworów szlacheckich. Zapraszam dzisiaj do podróży w czasie – do czasów, gdy karnawał nikomu jeszcze nie kojarzył się z Rio de Janeiro ;)

Tradycyjne potrawy
    Zaskoczeniem dla Was może być fakt, że w tłusty czwartek raczono się pączkami, faworkami i blinami już wiele wieków temu, gdy nasz kraj porastały jeszcze nieprzeniknione puszcze, a szlachta cieszyła się swoimi przywilejami. Bez względu na pochodzenie stanowe, ostatni tydzień karnawału, zwany "ostatkami" cieszył się sympatią wszystkich – i młodych, i starych. Tydzień ten nazywano również kusym, czyli diabelskim. I rzeczywiście - był to czas licznych pokus kulinarnych. Poniżej znajdziecie przykłady najbardziej lubianych zarówno przez szlachtę, jak i chłopów potraw:
  • kasza pełna tłustych skwarków,
  • kiełbasa i kapusta ze słoniną
  • ciasto nadziewane słoniną i zasmażane na dużej ilości smalcu
"Podkoziołek"
    Kusy tydzień wiąże się z wieloma obyczajami, które przetrwały w wielu regionach Polski. W Wielkopolsce i na Kujawach do dziś znany jest "podkoziołek". Ten najważniejszy dzień tłustego tygodnia obchodzono – i tradycja ta trwa do dziś, we wtorek przed Środą Popielcową. Nazwa wzięła się natomiast ze zwyczaju ustawiania na biesiadnym stole wyrzeźbionej w drewnie głowy kozła, w niektórych regionach zastępowanej wykrojoną z ziemniaków figurką chłopca. Mieszkańcy byłego województwa poznańskiego z pewnością doskonale znają źródłosłów "podkoziołka" :) Być może Wasi Dziadkowie pamiętają zabawy, w których brały udział wszystkie niezamężne kobiety. A wiele wieków temu, przed chatami, w których mieszkały panny, obwożono kukłę z rogami, czyli owego "koziołka". Dziewczęta i kawalerowie bawili się później w karczmach, w których na stole nie mogło zabraknąć drewnianej głowy kozła :) Nazwa "podkoziołek" funkcjonuje po dziś dzień.

Książę Zapust
    Ostatki nazywane są również zapustami. Zgodnie z krakowskim obyczajem, dawniej każdego gospodarza odwiedzał w kusy tydzień Książę Zapust jadący na koniu, a towarzyszył mu profesor z oślą głową, dziad i postacie z baśni i legend. Gospodarz wręczał mu pieniądze lub smakołyki – zazwyczaj ciasta i kiełbasę.

"Śledzik"
    Większości z Was najlepiej znany jest zapewne "śledzik", czyli wtorkowe zabawy i przyjęcia, nierzadko suto zakrapiane alkoholem. Jednak nazwa wcale nie wywodzi się z porzekadła o rybce, która lubi pływać ;) Zgodnie z tradycją, ostatnia ostatkowa zabawa powinna zakończyć się równo o północy. O tej godzinie do karczmy wbiegał chłopiec z śledziem przywiązanym do sznurka i bił nim tych wszystkich, którzy jeszcze się bawili. W niektórych regionach pomieszczenie, w której odbywały się zabawy, posypywano po północy popiołem – na znak rozpoczęcia Wielkiego Postu. Odtąd można było jeść głównie śledzie, jaja i potrawy mączne.

    Nie wszyscy wiedzą, jakie obyczaje wiążą się z tak lubianym przez nas ostatnim tygodniem karnawału. Warto jednak zapoznać się z miejscowymi zwyczajami i opowiedzieć o nich swoim dzieciom, by tradycja przetrwała chociaż w formie ustnego przekazu. Jestem pewna, że każdy z Was na swój sposób będzie świętował ostatki :) Jeśli nie wiecie jak zorganizować "śledzika" w pracy, zapraszam do lektury kolejnego wpisu :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz